Bajka o królu Zygfrydzie

Tekst na potrzeby zajęć z metodyki. Polecenie: napisz bajkę o długości strony A4, którą można wykorzystać w procesie dydaktycznym. Moje założenie? Wskaż elementy groteskowe. Wnioski? Nie będę bajkopisarzem.

Pojutrze, po ciemnej stronie księżyca swoje królestwo miał pewien wieśniak imieniem Zygfryd. Miał on wszystko, no prawie wszystko – brak mu było marionetki, która odśpiewywałaby przepisy BHP w języku suahili. Po co komuś taka marionetka? Primo, ładnie prezentuje się na szafie; secundo, Zygfryd miał problemy z zasypianiem, a wokalna prezentacja prawa ma właściwości zbliżone do środków nasennych. A propos środka: marchwiorożec władcy nie znosił pestek wiśni, które nota bene kształtem przypominały buraki.

Jako że Zygfryd twierdził, że należy carpe diem, chwycił swój kalendarz i po przekartkowaniu go, ucieszył się, bo tej nocy czekała go pełnia. Zwołał swych najprzedniejszych wojowników, o karmazynowych zbrojach kupionych na wyprzedaży w Holandii i donośnym głosem wyszeptał:

– Pódźcie no, chłopy! Jak tu tera stoja, tak dzisiaj my se exegi monumentum. Los nam będzie sprzyjał i w nasze łapy wpadnie marionetka.

Serca rycerzy o proporcach z białą kulą, napełnione zostały nową nadzieją. Wskoczyli na rowery i pomknęli za swym przywódcą w stronę Merkurego. Co parę metrów Ktoś wpadał do jednego z licznych kraterów, ale szybko się otrząsał i jechał dalej z „amor patriae nostra lex” na ustach. Należy dodać, że Ktoś był najwierniejszym poddanym Zygfryda.

Król dał znak Eustachiuszowi, a ten zadął w swą trąbkę i cała kolumna żołnierzy zatrzymała się w jednym momencie. Zza jednego z pobliskich głazów wystawało coś na kształt mało-ogromnej, zaostrzonej na rogach piłki. Ktoś został oddelegowany, by sprawdzić jak exempli gratia smakuje ten przedmiot, jednak w połowie drogi przewrócił się na księżyc. Okazało się, że jego nogi zaplątały się w sznurki, które przytwierdzone były do rąk i nóg niedużej marionetki studiującej podręcznik Bezpieczeństwa i Higieny Pracy autorstwa Ireny Tkaczyk.

Zygfryd stał jak Wryty, to znaczy jak brat szwagra kuzyna taty sąsiadki króla, który wiecznie się garbił.

– Wyprostuj się królu – poprosił nieśmiało Eustachiusz. – Czas działać.

Władca przyznał rację poddanemu, wydobył z torby Podręczny Zestaw do Łapania Marionetek i Rozwielitek (w skrócie PZdŁMiR) i zbliżył się najciszej, jak tylko był w stanie do siedzącej po turecku lalki. Bez trudu pochwycił ją do słoika wchodzącego w skład PZdŁMiR.

– Veni, vedi, vici! – zawołał Zygfryd.

– Niech żyje król! – odpowiedział jednym głosem cały królewski oddział wojska, czyli Ktoś i Eustachiusz. – Niech żyje spokojny sen króla!

Od czasu pochwycenia marionetki znającej przepisy BHP, wieśniak Zygfryd faktycznie nie miał problemów z zaśnięciem, a dodatkowo – miał już wszystko. Przyszło mu żyć długo. Finis.

Mollier

Lion King – Sortvind

Dodaj komentarz